piątek, 29 stycznia 2016

Metamorfoza sypialni, czyli jak pomalować meble drewniane i w okleinie


Jakiś czas temu zamarzyła mi się nowa sypialnia. Generalnie najbardziej przeszkadzała mi kolorystyka. Ale co zrobić jeśli nie chce kupować się nowych mebli? Odpowiedź jest prostsza niż się wydaje - przemalować je :) Dobrze, dobrze.. wszystko jest proste, gdy mamy meble drewniane. Ja mam łóżko drewniane - ufff! Ale szafki nocne i dużą komodę z płyty w okleinie. Co robić? Oklejać? Nie! :)

Krótki rzut na to jak było PRZED:







Mamy takie fajne czasy, że naprawdę wiele można zrobić prosto, szybko i niewielkim kosztem. Nie ma znaczenia, że nie wszystkie meble są drewniane.
Przejdźmy przez metamorfozę w punktach :)

1. Punkt pierwszy jest najtrudniejszy! Opróżnić meble z rzeczy. Heh. Szczerze? Zajęło mi to najwięcej czasu ;)


2. Teraz już pójdzie sprawniej - szlifowanie. Powierzchnię mebli należy zmatowić. Przy tym punkcie zwracamy uwagę na to, który meble jest drewniany a który w okleinie. Istotne jest to, żeby meble w okleinie tylko delikatnie zmatowić, także posługujemy się papierem ściernym o wysokim nominale - około 200.

3. Odkurzanie. Trochę nabrudziliśmy i jest to najlepszy moment, żeby odkurzyć i nie roznieść wszędzie pyłu. Meble przecieramy wilgotną szmatką, żeby usunąc pozostałości pyłu. Teraz proponuję podłożyć stare gazety lub folię ochronną, żeby nie pobrudzić podłogi.





4. Odtłuszczanie. Niektórzy pomijają ten punkt, ja jednak chciałam mieć pewność, że wszytko pójdzie zgodnie z planem. Odtłuszczamy benzyną ekstrakcyjną. Można ją kupić w każdym markecie budowlanym i kosztuje około 10zł.

5. Wreszcie - malowanie :) Meble malowałam farbą akrylową. Nie rozcieńczałam jej. Do malowania łóżka i moich komódek wykorzystałam wałek flokowy. Polecam, malowało się świetnie, szybko i bardzo prosto. Ważne jest to, żeby nanosić cienkie warstwy. Ja malowałam 3 razy.




Co było dla mnie ważne:
- malowałam w domu, w zimie, więc istotny dla mnie był zapach farby. Malowałam emalią akrylową Dekoral do drewna i metalu. Farba naprawdę nie śmierdzi i wysycha szybko. Na puszce napisane jest, że schnięcie 4h ale schła zdecydowanie szybciej,
- mimo wszystko odczekałam 24h od malowania zanim spałam w pomieszczeniu z nowopomalowanymi meblami,
- farba wodnorozcieńczalna - schodzi z rąk ;)

I wreszcie efekt PO:



Jak widać, nie mogłam się oprzeć dodaniu od razu paru dodatków ♡

Lampka dostała nowy klosz i totalnie się odmieniła.
O moim Amorku, czy serduszku na firance już pisałam tutaj - Trzy pomysły nie tylko na Walentynki

Osłonka doniczki:


I na końcu duża komoda ♡



... i choć przydałoby się jeszcze parę dodatków, m.in. narzuta na łóżko, jakieś fajne poduchy.. to i tak już UWIELBIAM moją sypialnię ♡♡♡



wtorek, 26 stycznia 2016

Trzy pomysły na nie tylko na Walentynki


Styczeń powoli się kończy i już niedługo Walentynki. Można je lubić lub nie, można świętować lub też przejść obok nich zupełnie obojętnie. Dla mnie jednak jest to fajny dzień, który jest kolejną okazją nie tylko do świętowania, ale też na przearanżowanie wnętrza, choćby tylko poprzez wyeksponowanie czy dodanie pewnych elementów dekoracji w domu. Jeśli lubicie romantyczny nastrój tak jak ja to pewnie też chcielibyście, żeby pewne elementy mogły zostać na dłużej, nie kojarząc się jedynie z "cukierkowymi" walentynkami ;) Mam dla Was trzy propozycje.

1. Przesympatyczne amorki. Takie stworki-aniołki, które niekoniecznie muszą kojarzyć się tylko z Walentynkami.






2. Len i koronki, czyli serduszka - zawieszki. Doskonałe do romantycznej sypialni. Można je powiesić na karniszu, albo w miejscu wiązania firanki, na klamce od okna, lampie stojącej, czy gdziekolwiek będzie Wam pasować.





3. Coś, czego sama nie zrobiłam a tym razem kupiłam - latarenka czy też lampion na świeczkę.. taaak w końcu uległam modzie i jestem zachwycona ;)



Jednak tkwi we mnie romantyczna dusza ;)

wtorek, 19 stycznia 2016

Dość nietypowy tort...


Ania: Zrobisz mi tort?
Ja: Ale jaki?
Ania: No taki z tkaniny…
Ja: aaaacha.. no pewnie, że tak...

...ale jak? ;)

Szyliście kiedyś tort z tkaniny? Ja szczerze mówiąc nigdy wcześniej nie ;) Owszem, odkąd mam syna, piekę na każde jego urodziny własnoręcznie torty, ale z tkaniny? Jakoś mi się nie zdarzyło.. a takie wyzwanie postawiła mi Ania z Foto-Nostalgia.pl ;)

fot. Anna Szot - www.foto-nostalgia.pl

Ale od początku... Tradycyjny tort zaczyna się od upieczenia biszkoptu - postanowiłam, że zacznę podobnie, potrzebuję formę. Koło jako podstawa…


... a brzeg prostokąt, ale jaki duży? Zaraz zaraz, jaki to był wzór na obwód koła? Tak, matematyka przydaje się nawet w szyciu :)
Dla tych, którzy nie pamiętają O = 2 · π · r ;) Ten wzór przydał mi się tutaj baaardzo :D

Jeśli szyję coś pierwszy raz, to najpierw układam sobie w głowie obraz końcowy, potem szkicuję projekt i biorę się za wykonanie. W trakcie zawsze koryguję mój projekt, a bywa i tak, że patrząc jak coś powstaje przychodzą mi do głowy kolejne pomysły na wykończenie. Wtedy widzę wyraźniej i zazwyczaj coś modyfikuję.

Czasem bywa też tak, jak w tym wypadku.. nie do końca wiedziałam jak wykończę mój tort - tzn. jak go udekoruję, ale zostawiłam to sobie na koniec - jak będzie tort to zajmę się dekoracją :) i jak postał - trzywarstwowy :D to przyszedł mi do głowy pomysł z wisienkami:



i tak.. przysłowiowa wisienka na torcie okazała się TYM czymś co wyróżniło mój „wypiek” i nadało mu charakteru.

Oto mój tort w całej okazałości i do kompletu girlanda ;)




Jestem bardzo dumna z mojego dzieła. Tort przeszedł już stosowne testy, wykonane przez surowych i dociekliwych sędziów - dzieci :) - w czasie sesji zdjęciowych. Tym bardziej jestem dumna ze swojego dzieła :)


fot. Anna Szot - www.foto-nostalgia.pl

fot. Anna Szot - www.foto-nostalgia.pl




środa, 13 stycznia 2016

DIY - zrób to sam - odnowa starego kredensu

Być może macie w piwnicy, garażu czy na strychu jakiś stary mebel, który lata swojej świetności ma już dawno za sobą. Ma jednak duszę i nic chcecie się go pozbywać..
Wbrew pozorom odnowienie takiego mebla to nie jest taka trudna sztuka ;) No chyba, że mocno nadgryzł go ząb czasu lub inne zwierzątka i mebel posiada dziury. Wtedy już troszkę trudniej, ale wystarczy zaszpachlować dziury szpachlą do mebli i po wyschnięciu zeszlifować i też dacie radę :)

Mój cudowny kredens na szczęście nie wymagał takich gruntownych zabiegów. Stał sobie lata w piwnicy i czekał. Szczerze mówiąc, w momencie gdy Pan Mąż zobaczył go po raz pierwszy to nie był zachwycony, że chcę tego starego grata wstawić do salonu ;) W sumie to nawet mu się nie dziwię, bo mebel nie prezentował się szczególnie. Ale w mojej głowie widziałam go już odnowionego :)

Kredens przed:







Pierwsza i najtrudniejsza rzecz to było… namówienie Pana Męża na przywiezienie kredensu do naszego domu, potem poszło już z górki ;)

Kredens był mocno zniszczony, ale co najważniejsze zdrowy (tak chodzi o brak korników, pleśni czy czegokolwiek innego ;) ).

Trzeba było zeszlifować stary lakier czy bejcę - szczerze? nie wiem co to było ;) Ale cały kredens wyczyściłam papierem ściernym. Następnie odkurzyłam mebel odkurzaczem.

szlifowanie:



Kolejna rzecz to niestety troszkę przeszedł zapachem piwnicy. Co jest najlepsze na zapach „starego mebla”? Woda z mydłem! Tylko ostrożnie, delikatnie zwilżoną szmatką :) Za jednym zamachem pozbywamy się też resztek pyłu po szlifowaniu.

Kredens jest drewniany, więc malowałam go lakiero-bejcą. Ponieważ meble w moim salonie są w kolorze wenge, więc kredens również :)

i… gotowe :)



Stoi teraz takie cudo i cieszy oczy, a w dodatku jest niesamowicie funkcjonalny - bardzo pojemny!


Na kredensie siedzi skrzat, a obok kredensu stoi jeden z moich kotów :)