Wbrew pozorom odnowienie takiego mebla to nie jest taka trudna sztuka ;) No chyba, że mocno nadgryzł go ząb czasu lub inne zwierzątka i mebel posiada dziury. Wtedy już troszkę trudniej, ale wystarczy zaszpachlować dziury szpachlą do mebli i po wyschnięciu zeszlifować i też dacie radę :)
Mój cudowny kredens na szczęście nie wymagał takich gruntownych zabiegów. Stał sobie lata w piwnicy i czekał. Szczerze mówiąc, w momencie gdy Pan Mąż zobaczył go po raz pierwszy to nie był zachwycony, że chcę tego starego grata wstawić do salonu ;) W sumie to nawet mu się nie dziwię, bo mebel nie prezentował się szczególnie. Ale w mojej głowie widziałam go już odnowionego :)
Kredens przed:
Pierwsza i najtrudniejsza rzecz to było… namówienie Pana Męża na przywiezienie kredensu do naszego domu, potem poszło już z górki ;)
Kredens był mocno zniszczony, ale co najważniejsze zdrowy (tak chodzi o brak korników, pleśni czy czegokolwiek innego ;) ).
Trzeba było zeszlifować stary lakier czy bejcę - szczerze? nie wiem co to było ;) Ale cały kredens wyczyściłam papierem ściernym. Następnie odkurzyłam mebel odkurzaczem.
szlifowanie:
Kolejna rzecz to niestety troszkę przeszedł zapachem piwnicy. Co jest najlepsze na zapach „starego mebla”? Woda z mydłem! Tylko ostrożnie, delikatnie zwilżoną szmatką :) Za jednym zamachem pozbywamy się też resztek pyłu po szlifowaniu.
Kredens jest drewniany, więc malowałam go lakiero-bejcą. Ponieważ meble w moim salonie są w kolorze wenge, więc kredens również :)
i… gotowe :)
Stoi teraz takie cudo i cieszy oczy, a w dodatku jest niesamowicie funkcjonalny - bardzo pojemny!
Świetna robota!!
OdpowiedzUsuńZuza
Dziękuję Kochana! ♡
UsuńUwielbiam ten kredens! Ogromne gratulacje za chęci i wytrwałość! Inspirujesz:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Też go uwielbiam :D Oprócz tego, że bardzo mi się podoba to ma dla mnie ogromną wartość sentymentalną. Zachęcam do takich metamorfoz i służę radą :)
Usuń