Tak było również w przypadku stolika/ławy pamiętającej na pewno czasy PRL. Swoją drogą meble te jakiś czas temu wróciły do łask, ale jakoś nie zawróciły mi w głowie. Co innego ten stolik.. Być może dlatego, że był cały upaćkany (słowo ubrudzony wydaje mi się tu zbyt delikatne) gipsem, używanym do robienia gładzi, farbą i pewnie jakimiś klejami i innymi środkami wykorzystywanymi w czasie remontu. W dodatku jego blat nie nadawał się jedynie do odczyszczenia, gdyż zdobiły go rysy, wręcz żłobienia jak blizny z wielkich przepraw, przez które przechodził.
Taki oto smętny, trochę chwiejący się stolik czy też ława PRL został przeze mnie poddany metamorfozie i wrócił na salony :)
... ale ale.. po kolei i w punktach:
1. Czyszczenie i szlifowanie stolika papierem ściernym.
2. Deski
Deski, czyli to co czyni ten stolik niepowtarzalnym.
Deski, jak to w moich pracach, oczywiście z recyclingu czyli odzyskane z palet, wyszlifowane szlifierką kątową.
Deski przykręcane wkrętami do blatu i do dolnych poprzeczek, tak żeby powstała dodatkowa półka, na gazety, pilota do TV czy cokolwiek innego.
3. Malowanie - lakiero-bejcą w kolorze wenge, dwie cienkie warstwy, bo zależało mi na charakterystycznym odcieniu czarno-brązowym, a więc z jaśniejszymi elementami.
4. Szablony - dla tych, którzy śledzą mój blog to też już jasne, że szablony lubię bardzo :) Dzięki nim mebel, który nawet byłby przygotowany według podawanego przeze mnie właśnie przepisu, nabiera już bardzo indywidualnego charakteru. Dzięki szablonom naniosłam napisy na blat stolika. Jak? Szablon i farba akrylowa nakładana gąbeczką.
5. Lakierowanie - dla tych, którzy dodali napisy akrylowe. W wypadku samego malowania lakiero-bejcą, jak sama nazwa wskazuje, dodatkowy lakier nie jest już potrzebny.
I tak stolik prezentuje się w całej okazałości i cieszy zarówno mój wzrok, jak i odwiedzających nas gości.
Jeśli macie pytania, uwagi, przemyślenia, zostawcie je w komentarzach :)
Powstał zupełnie nowy stolik! :)
OdpowiedzUsuńPrawda :) Okazuje się, że całkiem niezły potencjał w nim drzemał ;)
UsuńNoooo... Victoria Handmade 'Słodowa' 😉
OdpowiedzUsuńHahaha :D Uznaję to za komplement 😀 Dziękuję!
UsuńBardzo lubie takie meble stylizowane na stare (choc w rzeczywistosci stare, a odmlodzone). Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńJa lubię takie akcenty w nowocześniejszych wnętrzach. Wydaje mi się, że dodają ciepła i takiej "domowości" 😀 Pozdrawiam ciepło
UsuńOooo niech mnie! Jest MOC!!! 😍😍😍
OdpowiedzUsuńwow! Dziękuję! 😃
UsuńO rany! Jesteś niesamowita - prawdziwy talent.
OdpowiedzUsuńO rety! Dziękuję pięknie! 😎
UsuńMetamorfoza totalna😉. Nawet bez malowania wyglada super.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Też mi się podobały te jasne deski, ale do reszty mebli wenge w salonie nie pasowały ;)
UsuńBardzo lubię takie przeróbki. Pomysł i wykonanie świetne. Uzyskałaś fajne wykończenie blatów.
OdpowiedzUsuńMiło, że zwróciłaś uwagę na blaty, one zdecydowanie tu są najważniejsze :)
UsuńCoraz bardziej podobają mi się takie vintige meble
OdpowiedzUsuńOoo to jest mega komplement 😃 Dziękuję!
UsuńUwielbiam takie przeróbki, ale nie mam do nich cierpliwości...niestety. Efekt jest piękny!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Dlatego jesteśmy różni, żeby każdy z nas był w czymś innym dobry :D
UsuńPrzed malowaniem juz wygląda pięknie, ale ogólna metamorfoza jest niesamowita. I pomyśleć, że wystarcza chęci a każdy z nas może zrobić sobie coś podobnego. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! To prawda. Inspirujmy się nawzajem, wtedy świat będzie ciekawszy :D
UsuńNo nie powiem - zaskoczyłaś mnie tymi deskami! Bardzo fajna metamorfoza.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Miło mi bardzo :)
Usuń